Historia pewnego akwarium

Przed miesiącem rozpisaliśmy się trochę o nieożywionym folwarku domowym. Kto nie czytał, a jest ciekawy czego dokładnie tekstem naszym dotykaliśmy, musi sięgnąć po numer już archiwalny szanownego miesięcznika Villa, który gości nas na swoich łamach. Skoro nieożywiony zwierzyniec mamy omówiony może warto słów kilka napisać o tych ożywionych mieszkańcach wnętrz, którzy ani wpływu na ich wygląd nie mają, ani zbytnio się tym wyglądem nie ekscytują – w przeciwieństwie do nas, ludzi z branży.

Zwierzęta domowe – temat rzeka. Pieski, kotki, ptactwo, wszelakie gady no i te najcichsze czyli ryby. Jako, ze głosu one już w ogóle nie mają, nie tylko w sprawach wystroju wnętrz, zatem dziś od nich zacznijmy. I tu rozpoczyna się historia tytułowego akwarium. Wcale nie za siedmioma górami i siedmioma lasami, ale nieopodal Warszawy. Aby zacząć od ryb opowiemy historię od końca, bo to właśnie ryby ją zakończyły.

Nasza historia kończy się decyzją o instalacji w nowoczesnym, rezydencjonalnym budynku o modernistycznej bryle dwóch morskich akwariów o pojemności 3,5 tys litrów każde. Ten piękny zestaw, mieniący się niepowtarzalnymi kolorami raf koralowych i ich mieszkańców, złożyć się w tym przypadku ma, bo na razie to dopiero faza projektowa, w wyglądające jak jeden zbiornik narożne akwarium o wadze blisko 7 ton. „Ekstrawagancja” powiedzą tacy jak my właściciele szczekających czworonogów. Może i tak, ale za to jak efektowna i ciesząca oko! A skoro o ekstrawagancji mowa, poczekaj szanowny czytelniku chwilę. To dopiero koniec historii, najciekawszy początek jeszcze przed nami.

Pomysł na morskie, narożne akwarium, zdobiące zarówno strefę wejściową rezydencji jak i salon, powstał poniekąd po drodze. Co było przed nim? Mając do dyspozycji pomieszczenie o powierzchni 15 m2 można wymyślić wiele. Na czym finalnie zakończyły się dywagacje już wiecie. Teraz pora na pomysł, który poprzedził finale rozwiązanie. Pomysł numer dwa zakładał wypełnienie całego wspomnianego pomieszczenia wodą i przeszklenie dwóch całych ścian pokoju na sąsiednie przestrzenie domu. Ze względu na astronomiczną wagę zbiornika przekraczająca 30 ton, oraz nie mniej astronomiczną cenę tafli szkła, które tę masę wody miałyby utrzymać, pomysł ewoluował w stronę zbiornika niższego z mniejszą ilością wody i pustą w środku sztuczną skałą ulokowaną w centralnej części zbiornika, która miała zmniejszyć ilość wody potrzebną do jego wypełnienia i wpłynąć pozytywnie na sumaryczną masę całości.

Tym co zadecydowało jednak o odejściu od tej koncepcji wbrew pozorom nie była masa, a atrakcyjność wizualna zamierzenia. Dlaczego była zbyt mała? Z jednego powodu. Ze względu na rozważanych mieszkańców zbiornika nie do końca można w nim było planować obecność innych, cieszących oczy swoimi kolorami, członków morskiej fauny. Zbiornik bowiem miały zamieszkiwać dorastające średnio do 1,5 m długości, a mogące przekraczać nawet 2 m długości, żarłacze czarnopłetwe. Rekiny, choć tak wdzięczne do oglądania, gdyż pozostające w ciągłym ruchu, z racji swej nieokiełznanej natury zostały wyparte przez kolorowy świat koralowych raf. A kogo wyparły, w tej naszej ewolucji pomysłu na domowe zoo, rekiny?

Małomówne ryby w tym starciu pokonały przedstawicieli gadów pochodzących z rodziny aligatorów. Kajmany krokodylowe dorastające do ponad 2 m długości były pierwotnie oczekiwanymi mieszkańcami kilkunastometrowego herpetarium, w które to miało przemienić się, będące bohaterem niniejszej opowieści, pomieszczenie. Tańsze i co ważniejsze dla konstrukcji budynku również lżejsze niż akwarium, miało stanowić ozdobę domu. W przeciwieństwie jednak do rekinów mieszkańcy herpetarium mają raczej tendencję do pozostawania w mało ciekawym dla obserwatorów, bezruchu. Dodatkowo, w przypadku ich ucieczki powstaje problem znacznie większy niż w przypadku ucieczki rybek z akwarium, nawet tak dużych jak rekiny. Już samo przebadanie takiego dorosłego domowego pupilka wymaga czterech wyszkolonych osób celem skłonienia pacjenta do współpracy.

I w tym miejscu ta historia się zaczyna a nasza opowieść kończy. Bez morału ale z przesłaniem – niezależnie jakich pupilów wybraliśmy, zadbajmy o miejsce dla nich w naszych czterech kątach. I pamiętajmy – im bardziej zależy na jego wygodzie niż dizajnie.

powrót

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Wyrażając zgodę, zgadzasz się na używanie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Privacy Settings saved!
Ustawienia prywatności

Gdy odwiedzasz dowolną stronę internetową, może ona przechowywać lub pobierać informacje w Twojej przeglądarce, głównie w postaci plików cookie. Kontroluj swoje osobiste usługi plików cookie tutaj.


Niezbędne pliki cookie zapewniają podstawowe funkcje, takie jak bezpieczeństwo, zarządzanie siecią i dostępność. Możesz je wyłączyć, zmieniając ustawienia przeglądarki, ale może to wpłynąć na działanie witryny.

Używamy niezbędnych plików cookie, aby nasza strona działała. Chcielibyśmy również ustawić opcjonalne pliki cookie dotyczące wydajności, aby pomóc nam je ulepszyć. Nie ustawimy opcjonalnych plików cookie, chyba że je włączysz. Korzystanie z tego narzędzia spowoduje ustawienie pliku cookie na Twoim urządzeniu, aby zapamiętać Twoje preferencje.

Chcielibyśmy ustawić pliki cookie Google Analytics, aby pomóc nam ulepszyć naszą stronę internetową poprzez zbieranie i raportowanie informacji o tym, jak z niej korzystasz. Cookies zbierają informacje w sposób, który nikogo bezpośrednio nie identyfikuje. Aby uzyskać więcej informacji na temat działania tych plików cookie, odwiedź naszą stronę Prywatność i pliki cookie.

Odrzuć wszystkie usługi
Zaakceptuj wszystkie usługi