Lata 80-te. Ach te fryzury! Pamiętacie? Każdy chciał mieć taką. Dekadę później stała się nie tylko niepożądana ale wręcz „obciachowa”. Przepraszam za słownictwo, nie dlatego że jest nieeleganckie, ale dlatego, że może i ono jest już passe. Jak obecnie powinno się powiedzieć? Nie wiem. Powiem więc staromodnie: tak się strzyc jest niemodnie. Właśnie. Moda. Nie tylko na fryzury, ubrania, styl życia, bycia, słownictwo, to gdzie bywamy i co jadamy ale i jak mieszkamy. O ile to co nosimy na głowie i jak dobieramy naszą garderobę jest elementem naszego „życia publicznego”, o tyle to jak mieszkamy to już bardziej nasz prywatny świat, do którego zapraszani są tylko wybrani. Czy w tym świecie łatwiej nam nie ulegać modom?
Kto pamięta boazerię? Kto na słowo „pawlacz” czuje nieprzyjemne ściskanie w żołądku? Jako naród, który na swoich barkach niesie brzemię ponad 40 lat zamknięcia w sub-wirtualnym świecie fikcyjnego dobrobytu mas i realnego braku jakiekolwiek różnorodności mamy dość sprecyzowany stosunek do pewnych pojęć i przedmiotów. Dotyczy to również tych przedmiotów, które otaczały nas na co dzień w naszych domach. Dziś po latach łatwiej na nie patrzeć z przymrużeniem oka i z lekkim uśmieszkiem, ale zaraz na początku okresu transformacji były złem, które zrywaliśmy, i to dosłownie, z naszych czterech ścian witając nadchodzące nowe. Ale chwileczkę. Czy ktoś wcześniej kazał nam te boazerie robić? Czy przypadkiem nie one stanowiły o tym jak postępowy, a przy okazji dobrze sytuowany jest właściciel danego „M”? Oj tak. Ktoś nam kazał. I to ktoś o wiele silniejszy w swej perswazji niż cały aparat komunistycznej władzy. Cichy ale wszechmocny ktoś. Moda.
Dziś jesteśmy wolni. Mówimy i robimy co chcemy. Wybieramy co chcemy, przynajmniej w miarę zasobności naszych portfeli. A wybierać mamy z czego. Komu na naszym polskim rynku czegoś brakuje zawsze może sięgnąć na rynek całej globalnej wioski. Świat jest na wyciągnięcie ręki i jego dobra również. Jak zatem dziś mieszkamy? Modnie czy niemodnie? Wyrwaliśmy się spod komunizmu. Ale czy zyskaliśmy pełną wolność? Czy niemodnie oznacza dziś nadal „obciach”? Czy oczekiwana przez wielu „ponadczasowość” wnętrz to tylko moda na ponadczasowość? Czy coś może być ponadczasowe poza egipskimi piramidami?
Oj, dużo znaków zapytania. Na większość odpowiedzcie sobie proszę sami. Przecież mamy wolność również w kwestii opinii. Już samo postawienie sobie pytań i płynąca z nich chwila zastanowienia to przecież karma dla umysłu i przyczynek do świadomego podchodzenia do spraw nie tak błahych bo tyczących się przestrzeni, w których żyjemy i na których kształt mamy suwerenny wpływ. Ja pozwolę sobie ograniczyć się tylko do podzielenia się jednym swoim subiektywnym przemyśleniem w tym temacie. Subiektywnym bo płynącym z moich własnych obserwacji i konkluzji. Subiektywnym, więc z natury naznaczonym brakiem obiektywizmu. Ale skoro jest wolność słowa, to czemu z niej nie skorzystać?
W poszukiwaniu ponadczasowości we wnętrzach sięgamy po elementy, które ząb czasu już nadgryzł, ale które oparły się jego naporowi i nadal cieszą oko, wpisują się dobrze w nowoczesne przestrzenie, świadczą o dobrym smaku tych, którzy się nimi otaczają. Wybieramy też te elementy, które zostały wykonane z naturalnych materiałów w taki sposób, który tą naturalność podkreśla zarówno sposobem wykończenia, strukturą jak i kolorem. Dzięki temu jesteśmy bliżej natury, a ta ponadczasową jest bez dwóch zdań. Piszę „my” i mam na myśli nas wszystkich, właścicieli większych i mniejszych „M”, domów i domków. Staramy się żyć w zgodzie ze sobą, żyć ekologicznie i to znajduje odbicie w tym jak mieszkamy. Ale ile w tym jest nas samych a ile naleciałości ogólnego trendu? Ile wynika z wpływu mody, którą jako jednostki większej społeczności, obracające się w pewnych sferach wzajemnych oddziaływań, przyjęliśmy już jako „nasze”, „własne”, tak jak wcześniej tą boazerię?
Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie nie ma i tak większego znaczenia. Chwila zadumy nad tym już jak najbardziej tak. Bo najważniejsze żebyśmy w tym jak żyjemy i jak mieszkamy czuli się dobrze nie tylko dziś, tu i teraz, ale i za lat kilka. Bo wnętrz nie zmienia się tak łatwo, a przynajmniej nie w tak stosunkowo tani sposób, jak pary butów czy fryzury. Uważajmy więc na modę. Jest potężna i może być zdradliwa.